▼ Luke ▼
Po popijawie u Harry'ego zostałem
odwieziony do hotelu. Powolnie wpełzłem na swoje piętro, wymijając
po drodze obsługę, która unika mnie od pamiętnego wydarzenia ze
ścianą. I tak cieszę się z faktu, że chłopcy namówili
pracowników do nie wywalenia mnie z zakwaterowania. Nawet mnie by to
nie zdziwiło. Wszedłem do swojego pokoju i położyłem się na
łóżku. Cholera, ostatnio zdecydowanie za dużo alkoholu wlewam w
swój organizm. Oczy bardzo szybko się zamknęły, a ja odleciałem.
Obudziło mnie walenie do drzwi.
Przetarłem twarz ręką i zakryłem głowę kołdrą.
- Rose..- wymruczałem. - Możesz
otworzyć drzwi?
W pomieszczeniu nastała cisza
przerywana przez zniecierpliwionego gościa u progu. Wychyliłem swój
pusty łeb zza pościeli. Widząc hotelowy pokój przypomniałem
sobie, że obok mnie nie ma tej zielonookiej piękności, z którą
przywykłem budzić się przez ostatnie kilka dni. Jęknąłem i
niechętnie podniosłem swój leniwy tyłek z materaca. Poczłapałem
przez cały pokój i powolnym ruchem otworzyłem drzwi.
- Dzień dob..
- Wpuść mnie do środka. - przerwał
mi Michael.
Stałem wmurowany przez kilka sekund,
próbując ogarnąć, co się dzieje.
- Długo będę czekać? - spytał
zniecierpliwiony Clifford.
Ziewnąłem i przepuściłem
przyjaciela.
- Właź, skoro musisz.. - burknąłem
pod nosem.
Mike wyminął mnie zwiewnym krokiem.
Polazł do salonu i rozłożył się na jakimś fotelu. To tutaj
wcześniej stało? Usiadłem naprzeciwko niego i wyczekiwałem
spuszczenia bomby destrukcyjnej, którą stał się Michael. Chyba
nie był zbytnio szczęśliwy.
- Mamy do pogadania. - powiedział
poważnym głosem.
Podparłem głowę o dłonie i
spojrzałem wprost w jego twarz.
- No to słucham.
Mike rzucił na podłogę przede mną
gazetę. Podniosłem ją i spojrzałem na pierwszą stronę.
- Przecież to jest już stare.. -
powiedziałem, oglądając zdjęcie z kolacji świątecznej. -
Dopiero teraz to odkryłeś?
Clifford zaśmiał się cicho, po czym
oberwałem drugim artykułem w klatkę piersiową.
- Czytaj.
W gazecie widniało zdjęcie Rose oraz
Sue.
„Tydzień temu wydaliśmy artykuł
o wspólnie spędzonym dniu świątecznym Pana Lucasa Hemmings'a oraz
jego kolegi z branży, Harry'ego Styles'a. Jednakże, owego dnia
ujrzeliśmy również sylwetki Rosemarie Caisage oraz Susanne Hearson
– psycholożek prowadzących terapię obu świetnych muzyków. Z
całego serca pragniemy przeprosić dwie urocze kobiety za użycie
ich wizerunku, a jednocześnie gratulujemy osiąganych przez nie
rezultatów. Mamy nadzieję, że w żaden sposób Pań nie
uraziliśmy. Życzymy powodzenia w zarówno życiu prywatnym, jak i
zawodowym.”
Prychnąłem i
spojrzałem na Mika.
- To chyba dobrze,
że przeprosili, co?
Michael gwałtownie
się wyprostował i wskazał na mnie palcem.
- Powiedz mi, że
to nie Twoja sprawka. - warknął. Moje milczenie dało jemu do
zrozumienia, że to jednak moja wina. Chłopak pokręcił głową i
zakrył twarz dłońmi. - Mogłeś zostawić to w spokoju!
No nie powiem..
Ciśnienie lekko mi podskoczyło. Wstałem i zbliżyłem się do
przyjaciela.
- Nie mieli prawa
czegoś takiego robić. - syknąłem. - Wiesz jaka jest prasa, wiesz
jakie są fanki! Złapią na nie haczyk i będą miały przechlapane!
Michael opuścił
swoje ręce i wbił we mnie wzrok.
- Poważnie mówisz?
- wyszeptał. - To jest niedorzeczne! Luke, chyba nie sądziłeś, że
w tej sytuacji im pomożesz, co?! - teraz już prawie krzyczał. -
Sprawa szybko by ucichła, ludzie zapomnieliby o tych plotkach!
Niepotrzebnie podkręciłeś tą sprawę!
Przystanąłem z
nogi na nogę.
- Mów
co chcesz, ale dziewczynom należały się przeprosiny. - burknąłem.
- Gdyby nie ta redakcja, to nikt by ich nie poznał.
Michael odsunął
się ode mnie i skierował wprost do drzwi wyjściowych.
- Dlatego po raz
kolejny zostało tam uwiecznione ich zdjęcie wraz z imieniem i
nazwiskiem. - burknął, odwracając się do mnie przodem. - Mam
nadzieję, że jesteś świadomy Twojej odpowiedzialności za
wszystko, co się wydarzy przez ten artykuł.
Po skończonej
tyradzie wyszedł z mojego pokoju, trzaskając przy tym drzwiami.
Zniesmaczony cisnąłem artykułem w kąt pomieszczenia.
▼ Rose ▼
Z rana dostałam
niepokojący telefon od Lue. Powiedział mi, że Harry i Klara
wyprowadzili się z domu mojej przyjaciółki.. No i wspomniał coś
o tym, że Sue pożarła się ze Styles'em. Momentalnie zostawiłam
wszystkie swoje zajęcia i wsiadłam do samochodu. Po drodze
zahaczyłam o sklep i kupiłam dobry film wraz z lodami. Dziesięć
minut później stałam już u progu Sue. Zadzwoniłam do dzwonka i
zaczekałam, aż ktoś otworzy mi drzwi. Wrota otworzyły się, a w
ich centrum zobaczyłam twarz przyjaciółki.
- Dzień dobry,
słoneczko. - powiedziałam z uśmiechem, pokazując to, co
przywiozłam. - Co powiesz na mały seans?
Sue patrzyła na
mnie jak na klauna. Chociaż jej twarz była nie do odgadnięcia..
Wyglądała jakby miała ochotę się roześmiać, a jednocześnie
rozpłakać.. Nie jestem pewna, ale w jej oczach mogłam też
dostrzec odrobinę złości.
- Cześć, Rose.
Po chwili wymusiła
na sobie lekki uśmiech i wpuściła mnie do mieszkania. Szybko się
rozebrałam i skierowałam wprost do kuchni. Obie czułyśmy się w
swoich mieszkaniach jak w własnym, dlatego pozwoliłam sobie
wyciągnąć dwie miseczki na lody.
- Co Cię do mnie
sprowadza? - spytała, opierając się biodrem o stół.
Sue starała się
nie pokazywać, że coś jest nie tak. Zawsze podziwiałam ją za to,
że choćby nie wiem co się działo, to ona zawsze będzie
opanowana. Poznałam ją jednak na tyle dobrze, żeby wiedzieć kiedy
dzieję się coś niedobrego. Postawiłam dwa naczynka tuż przed nią
i wzięłam się na rozdzielanie litrowego loda.
- Przecież wiesz..
- zaczęłam, zerkając na nią kątem oka. - Jak się czujesz?
Sue gorzko się
zaśmiała i nerwowo poprawiła swoje włosy.
- Zajebiście.. -
burknęła. - W życiu nie miałam lepszego samopoczucia.
Wywróciłam oczyma
na tą odpowiedź przesiąkniętą ironią.
- Słyszałam, że
Klara się wyprowadziła.. - zaczęłam niepewnie. Le nie powiedział
mi zbyt dużo na ten temat. Twierdził, że lepiej będzie jak ona
sama mi to powie. - Co się stało?
Sue najwyraźniej
zauważyła, że nie mam zamiaru odpuszczać. Zrezygnowana podała mi
łyżeczki i schowała twarz w dłonie.
- Odbyłam z nią
krótką rozmowę.
Skrzyżowałam
ramiona na piersi i spojrzałam wprost na swoją przyjaciółkę.
- Wyrzuciłaś ją
z domu? - spytałam oskarżycielsko.
Sue spojrzała na
mnie wzrokiem pełnym złości. Na początku lekko się
zaniepokoiłam, ale.. To dobrze. Przynajmniej wyrzuci wszystko, co
leżało jej na sercu.
- Sama wyszła. -
warknęła. - Po prostu powiedziałam jej, co o niej myślę.
Oparłam się
rękoma o blat stołu i nachyliłam się w jej stronę.
- Czyli co?
- Że zniszczyła
małżeństwo moich rodziców i nie ma żadnego prawa wpieprzać się
w nie swoje sprawy.
- Oszalałaś? -
pisnęłam. - Dlaczego powiedziałaś jej coś takiego?
Sue odwróciła się
do mnie plecami i zaczęła burczeć coś pod nosem. Nie mogłam jej
zrozumieć, dlatego się do niej zbliżyłam.
- Bo
sobie na to zasłużyła.
Przypuszczam, że
przyjaciółka miała rację. Nigdy nie powiedziała mi, co dokładnie
w przeszłości zrobiła jej babcia, aczkolwiek Sue nie paja do
nikogo taką czystą nienawiścią bez powodu. Dlatego pomyślałam,
że lepiej nie drążyć tego tematu. Cokolwiek by się nie działo,
będę ją w tym wspierać. Stanęłam obok niej i sięgnęłam po
miskę z lodami.
-
Wierzę Ci. Aa.. powiedz mi.. co z Harry'm? - spytałam, biorąc
pierwszą łyżkę do buzi.
Sue ledwo
słyszalnie jęknęła pod nosem i również sięgnęła po swoją
porcję.
- A co
ma z nim być? - spytała, próbując zatuszować ból w swoim
głosie.
Przełknęłam
zimną substancję w ustach i poklepałam ja po udzie.
- Nie
wiem.. Pewnie dlatego Ciebie o to pytam.
Sue zaśmiała się
pod nosem i spojrzała mi prosto w oczy.
- Jego
menadżer zarządził, żeby Harry wynajął pokój w hotelu. -
prychnęła. - Mieszkanie ze mną miałoby zły wpływ na prasę.
Pewnie ma rację, dlatego też nalegałam, żeby się wyprowadził.
To też jest dość
logiczne, więc ciężko było mi kłócić się z Sue. Poza tym,
sama trzymałam pod swoimi skrzydłami Luka przez kilka dni. Z
drugiej strony.. Nie powinni rozdzielać tej dwójki. Oni lgnęli do
siebie jak ćmy do światła. Westchnęłam i przemieszałam loda
łyżką.
-
Harry się zgodził? - spytałam, biorąc kolejną porcję zimnej
słodyczy do buzi.
Sue spojrzała na
swoje stopy i pokręciła głową.
-
Sprzeciwiał się. Miał mi za złe, że nie broniłam go rękami i
nogami.
Jęknęłam i
wychyliłam się na tyle, żeby spojrzeć jej w twarz.
- Nie
mogliście tego wyjaśnić sobie na spokojnie?
Dziewczyna
pokręciła głową i odstawiła swoją miseczkę na stół.
-
Później poszłam do niego do domu, żeby dać rozpiskę naszej
terapii..
Zamilkła, a ja
lekko szturchnęłam ją w ramię.
- No
i? - naciskałam.
Dziewczyna
westchnęła i ponownie spojrzała na swoje stopy.
- W
przypływie złości powiedziałam jemu, że od początku był dla
mnie tylko klientem..
- Coś
Ty powiedziała?! - wydarłam się. - Zdajesz sobie sprawę, jak
bardzo musiało to jego zaboleć?! W złości o głupią
przeprowadzkę skrzywdziłaś faceta, na którym Tobie tak cholernie
zależy?!
Sue trzasnęła
dłonią w stół i obróciła się do mnie twarzą.
- A on
mnie nie skrzywdził? - syknęła. - Spieprzył mi życie!
Odłożyłam miskę
z lodami na stół i skrzyżowałam ramiona na klatce.
- Niby
w jakiś sposób? - spytałam, wbijając w nią swój wzrok. -
Dlatego, że się zakochałaś? Czy tym, że on zakochał się w
Tobie?
Sue nie wymierzyła
we mnie swój palec.
- A Ty
jak się poczułaś w momencie, w którym widziałaś Luka z inną
laską? Jak się czujesz ze świadomością, że Ty i on to dwa różne
światy?!
Wściekła
odrzuciłam jej dłoń na bok.
- Ja i
Luke to całkiem inna sprawa, Sue. - burknęłam.
-
Wcale nie! - wydarła się ze łzami w oczach. - To jest dokładnie
to samo! Po prostu nasze relacje z nimi nie są nam pisane i tyle!
Widząc wzbierającą
się w Sue histerię podeszłam i ją przytuliłam.
-
Kochanie, cii.. - próbowałam ją uspokoić. - Harry Ciebie nie
odpuści, Sue. Czegokolwiek byś teraz nie zrobiła.. On nie da za
wygraną.
Przyjaciółka
wtuliła się we mnie i pokręciła głową.
- Nie
chce mieć z tym człowiekiem nic wspólnego. Powiedział o jedno
słowo za dużo.
-
Czyli co? - spytałam, głaskając ją po włosach.
-
Zasugerował, że każdego klienta wpuszczam do swoje łóżka.
Moja
ręka zesztywniała. Jak ten dupek mógł powiedzieć coś takiego?
Może i to były nerwy, ale taki tekst nie powinien paść z jego
ust. Pocałowałam ją w czoło i powoli skierowałam się z nią do
salonu.
- Obie
wiemy, że to słowa rzucona na wiatr, których prędzej czy później
będzie żałował.
-
Posadziłam ją na sofie i poleciałam do kuchni po nasze desery oraz
płytę z filmem.
-
Wiesz co? - spytałam, siadając obok niej. - Faceci to z reguły
świnie. Najlepiej będzie, jeśli obie przestaniemy się nimi
przejmować. - poruszyłam brwiami i szturchnęłam łokciem. - Może
chcesz zostać moją partnerką?
Sue
mimowolnie się roześmiała, co było pieśnią dla moich uszu.
- Od
razu lepiej. - powiedziałam z uśmiechem na ustach. - A teraz
pocieszmy się widokiem umięśnionego Patricka Swayze'go.
Sue
znowu zaśmiała się pod nosem i położyła swoją zimną od miski
dłoń na moim karku. Pisnęłam i spojrzałam na nią
zdezorientowana.
- Co
Ty..? - wysapałam z uśmiechem. Widok uśmiechniętej Sue wprowadzał
mnie w dobry nastrój.
Przyjaciółka
wskazała ręką na opakowanie po filmie i wyszczerzyła swoje zęby.
-
Ochłoń trochę, bo za bardzo się na niego napaliłaś.
▼Luke▼
Połowę dnia
spędziłem na leniwym leżeniu w łóżku i rozmyślaniu nad całą
tą sytuacją. W okolicach godziny drugiej popołudniu zadzwonił mój
telefon. Podniosłem się i zauważyłem na ekranie nieznany numer.
Niepewnie odebrałem i usiadłem na materacu.
- Tak,
słucham?
-
Dzień dobry. - rozbrzmiał radosny głos jakieś kobiety. Skąd ja
go znam? - Czy rozmawiam z Lukiem Hemmingsem?
Podrapałem się po
karku i odchrząknąłem, co by zniknęła moja chrypka.
- Tak,
przy telefonie.
- Z
tej strony DarcyH. Niedawno miałam przyjemność przeprowadzić
wywiad z Panem oraz Hrry'm Styles'em.
Lekko się
zaniepokoiłem, ponieważ średnio się to zapowiadało.
-
Pamiętam. W czym mogę Pani pomóc?
Po drugiej stronie
słuchawki usłyszałam głośny śmiech.
-
Chciałam się spytać czy bylibyście chętni na kolejne spotkanie?
-
Czego miałoby to dotyczyć? - spytałem niepewnie.
-
Ogólnie chciałam z Wami porozmawiać.
Podrapałem się po
karku i spojrzałem na zegarek.
-
Pozwolisz, że skonsultuję to z pewną osobą i oddzwonię? Kwestia
kilku minut.
-
Oczywiście. W takim razie do usłyszenia.
Kobieta
się rozłączyła, a ja automatycznie wybrałem numer do Harry'ego.
Nie uważałem, że informowanie dziewczyn będzie dobrym pomysłem.
No zwłaszcza po ostatnich wydarzeniach. Okazało się, że Styles
miał wyłączony telefon. Postanowiłem więc spróbować szczęścia
i zadzwonić do Louisa. Wybrałem do niego numer i czekałem na
jakikolwiek odzew.
-
Halo?
-
Witaj, Lou. - powiedziałem. - Luke z tej strony. Masz gdzieś pod
ręką Harry'ego?
-
Właściwie to tak.. Stało się coś?
-
Niee, nic takiego. Dasz mi go na chwilę?
-
Moment. - w słuchawce usłyszałem jakieś szepty i trzask
zamykających się drzwi. Po chwili rozbrzmiał głos Styles'a. - Co
jest, Hemmings?
Uśmiechnąłem
się pod nosem i cmoknąłem językiem.
- Mam
dla Ciebie propozycję nie do odrzucenia..
______
Przepraszam, że mam małe opóźnienie, ale niestety napotkały mnie małe przeciwności. Mam nadzieję, że rozdział przypadł Wam do gustu. Miłego tygodnia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz