Z dedykacją, dla WSZYSTKICH czytelników :*
Praca zbiorowa
* Rose*
Razem z Lukiem nakryliśmy wszystko do
stołu. W odwiedziny mieli dzisiaj przyjść Sue z Harrym, Le z
Fabianem oraz Adrian z Nikol. Stwierdziłam, że lepiej będzie jeśli
każdy przyprowadzi osobą towarzyszącą. Cóż, jeśli chodzi o
partnerkę mojego przyjaciela, to kiepsko to widzę.. Ja nie lubię
jej, ona nie przepada za mną i za Sue. Taa, atmosfera świąteczna
jak się patrzy! Właśnie zanosiliśmy ostatnie potrawy na stół,
kiedy to rozległ się dzwonek do drzwi.
- Idź otwórz. - powiedział Luke z
uśmiechem. - W końcu to Twoi goście.
Skinęłam głową i praktycznie
biegłam, żeby wpuścić swoich przyjaciół. W moim progu stali
elegancko ubrani panowie wraz z kobietą w krótkiej sukience.
- Wow.. - rzuciłam. - Wyglądacie..
niesamowicie.
Le z uśmiechem na twarzy podszedł do
mnie i przygarnął w swoje ramiona.
- Dzięki, Rosemarie.
Jęknęłam i odsunęłam się od
niego, żeby móc przywitać się z moją przyjaciółką.
- Cześć, Sue. - wyszeptałam w jej
włosy. - Miło, że wpadłaś.
Kobieta roześmiała się i poklepała
po plecach Harry'ego i swojego brata.
- Uratowałaś nas przed szponami babci
Klary.
- Aż tak źle? - spytałam z
uniesionymi brwiami.
Jako odpowiedź posłużyło mi
jękniecie Le. Roześmiałam się i zaprosiłam ich gestem do środka.
Czułam się lekko poddenerwowana, bo nie wiem czego mogę się
spodziewać po dzisiejszym wieczorze. Przyjaciele rozsiedli się przy
stole, a ja skoczyłam na górę, żeby ubrać się elegancko. Nawet
nie mialam chwili czasu na tak banalną rzecz.. Przeszukiwałam całą
szafę. Jak na złość nie mogłam się zdecydować, którą
sukienkę przyodziać.. Ostatecznie wybór padł na krótką,
ciemnozieloną. Szybko się przebrałam i zbiegłam na dół, żeby
móc spędzić czas z moimi przyjaciółmi. Nikt inny nie napawał
mnie takim szczęściem jak te osoby. Usiadłam między Sue, a
Lukiem.
- Rose.. - szepnęła na ucho. - Czemu
widzę dwa wolne krzesła?
Uśmiechnęłam się pod nosem i
odpowiedziałam najciszej, jak mogłam.
- Czekamy na Adriana i jego osobą
towarzyszącą.. - jęknęłam. - Od razu mówię, że może się
Tobie nie spodobać.
Kobieta znieruchomiała i zmierzyła
mnie wzrokiem.
- Powiedz mi, że nie zaprosiłaś
Nikol. - skrzywiłam się, a moja przyjaciółka doskonale odczytała
moją mimikę twarzy. - Rose, ona non stop Ciebie obraża i nagaduje
Adriana przeciwko Tobie. Zgłupiałaś do końca?
Skinęłam głową i spojrzałam w jej
oczy.
- Sue, mnie też się to nie widzi. Ale
jeśli to ma uszczęśliwić Adiego, to niech tak będzie.
Naszą rozmowę przerwało pukanie do
drzwi. Uśmiechnęłam się pokrzepiająco do przyjaciółki i
ruszyłam wprost do wrót mojego mieszkania. Wzięłam głębszy
wdech i pociągnęłam za klamkę. Oczywiście pierwsze co mnie
przywitało, to skaczący na mnie Odi.
- Cześć, mordeczko. - powiedziałam,
całując go w łeb. W zamian zostałam polizana po twarzy. - Tak, ja
też się za Tobą stęskniłam.
- Halo, główna atrakcja stoi nad
Tobą.
Na słowa Adriana wstałam i dygnęłam
przed przyjacielem.
- Wybacz mi to niedopatrzenie, panie.
Kłaniam się nisko.
Chłopak wywrócił oczyma i zagarnął
mnie w swoje ramiona.
- Teraz się Tobie na żarty zebrało?
- pocałował mnie w policzek.
Obok siebie usłyszałam dość donośne
chrząknięcie. Prychnęłam pod nosem i zwróciłam się wprost do
Nikol, która stała i wpatrywała się we mnie z niekrytą
nienawiścią.
- Dzień dobry. - powiedziałam
starając się utrzymać przyjemny ton głosu.
- Cześć. - rzuciła oschle.
Zrobiłam im przejście do domu i
wskazałam na stół, gdzie siedzieli pozostali.
- Wejdźcie, proszę.
Wywróciłam oczami na widok Nikol
miziającej się do Adriana. Wszystko byłoby w jak najlepszym
porządku, gdyby nie fakt, że on jakoś nie specjalnie odwzajemniał
jej gesty. Uśmiechnęłam się pod nosem na tą myśl i ruszyłam za
moimi przyjaciółmi. Siedzieliśmy przy stole, kiedy to zauważyłam,
że Harry coś za bardzo przechyla się w lewą stronę. Przyjrzałam
się dokładniej i zauważyłam, że ręka sięga pod stół, a
stamtąd słychać głośne mlaskanie. Spojrzałam jemu w twarzy i
czekałam aż się skapnie, że na niego patrzę. Zajęło to jemu
dobre pięć minut, ponieważ jego wzrok tkwił w nikim innym niż
Sue. Zdezorientowany skinął głowa, a ja gestem ręki pokazałam na
nogi.
- Nie wiem czy to dobry pomysł. -
powiedziałam bezgłośnie.
Chłopak najwyraźniej zrozumiał, bo
machnął na to ręką i podał kolejny kęs pod stół. Skoro nie
słuchał mojej rady, to cóż.. Jego wybór, prawda?
- Ja tam uważam, że związki
homoseksualne nie powinny pokazywać się publicznie. - wyrwało mnie
z zamyślenia.
Spojrzałam na Nikol, gdyż to z jej
ust padły te słowa. Le i Fabian przyglądali się jej z głupim
uśmieszkiem, zaś Sue obok aż się spięła. Ta, wiem co ona
czuje.. Traktowałam Le jak własnego brata i nigdy nie dałabym go
obrażać ze względu na jego orientację.
- Niektóre związki heteroseksualne
również. - mruknęła Sue pod nosem.
- Gdzie z tym do ludzi.. -
dopowiedziałam do słów przyjaciółki tak, że wszyscy mogli
usłyszeć. - Mówiąc „związek” to wypadałoby, żeby obie
strony wyrażały zainteresowanie swoją osobą.
Przyjaciółka ledwo powstrzymała się,
aby nie wybuchnąć śmiechem. Adrian z kolei lekko się speszył,
zaś tempa dzida Nikol wcale się nie skapnęła, że chodzi o nią.
- Co nie zmienia faktu, że to jest
obrzydliwe. - parsknęła.
Wszyscy starali się zachować spokój,
ale średnio im to wychodziło. Zapraszanie jej tutaj było zbyt
dużym błędem.
- Dobra, posłuchaj, dziunia. - mruknął
Le. - Mnie wca...
Nie dokończył zdanie, ponieważ od
lewej strony rozbrzmiał potężny huk. Spojrzeliśmy w tamtą stronę
i zauważyliśmy, że Odi skoczył na Harry'ego wywracając jego
krzesło. Zaśmiałam się głośno, podobnie jak pozostali, i
spojrzałam na psa.
- A mówiłam, że to nie jest
najlepszy pomysł? - spytałam rozbawiona Stylesa.
Chłopak podniósł się z podłogi i
potarł ręką o kark.
- Mogłaś ostrzec, że może to mieć
takie zakończenie.
Wzruszyłam ramionami i puściłam jemu
oczko, na co Harry się roześmiał.
- Nie podrywaj mnie, Rose. - powiedział
z uśmiechem. - Moje serce należy do kogoś innego.
Powiodłam wzrokiem za nim i
zauważyłam, że przyglada się Sue. Oj, moja przyjaciółka chyba
jest jakoś bardziej związana z klientem, co?
- Zapomnij, Styles. - rozbrzmiał za
mną głos Luka. - Ta pani psycholog jest niedostępna.
Panowie mierzyli się wzrokiem przez
pewien czas, po czym wybuchnęli nieopanowanym śmiechem.
* Luke*
Kolacja mijała w bardzo dobrej
atmosferze, co mnie ucieszyło. Widziałem jak zależy na tym Rose, a
widok powodzenia całego wieczoru napawała mnie radością. Jedynym
minusem była Nikol, która ciągle dogryzała Sue, Rose lub też Le
i Fabianowi. Miałem już tego serdecznie dość. Odchrząknąłem
głośno i wstałem z miejsca.
- Emm.. Zaraz wracam.
Moja ukochana spojrzała na mnie z
troską w oczach, a ja posłałem jej pokrzepiający uśmiech.
Wyszukałem wśród tłumu wzrok Styles'a i skinąłem głową, żeby
wyszedł razem ze mną. Nie czekałem na to, aż wstanie.. Po prostu
wyszedłem. Skierowałem się wprost do kuchni, szperając coś w
lodówce.
- Co jest, Luke? - spytał wchodzący
do pomieszczenia Harry.
Wyciągnąłem z lodówki pasztet i
położyłem je na stole.
- Czy ciebie też wkurza ta dupa
Adriana? - spytałem, podnosząc na niego wzrok. - Bo widzisz.. Mam
pewien pomysł.
Chłopak oparł się biodrem o blat i
posłał mi szeroki uśmiech.
- Mów dalej..
Oblizałem wargi i wtajemniczyłem
Harry'ego w mój plan. Ogólnie rzecz ujmując chodziło o to, żeby
pasztet pomógł nam nakarmić Odiego, a jednocześnie dać nauczkę
Nikol.. Styles wrócił do salonu ze schowaną niespodzianką, którą
będzie miał potajemnie podłożyć na krzesło dziewczyny, gdy
tylko nadarzy się okazja.. Ja z kolei musiałem narobić smak psu,
żeby leciał za pasztetem jak ćma do światła. Upewniłem się, że
złapał zapach i schowałem resztę do lodówki. Może to jest
wredne, ale nikt nie będzie obrażał naszych pań, a tym bardziej
nie będzie dokuczał chłopakom tylko dlatego, że są
homoseksualistami. Wróciłem do salonu i wszedłem w sam środek
dyskusji między Rose, a Sue, które nawijały o jakiś starych
znajomych z uczelni. Okazało się, że obie panie miały powodzenie
u płci przeciwnej, lecz były ograniczone przez chłopaków..
Obawiałem się, że Rose straci swoje dobre poczucie humoru, ale na
moje szczęście wraz z Sue obróciła wszystko w dobry żart. Po pół
godziny Nikol w końcu raczyła iść do łazienki. Spojrzałem na
Styles'a, a ten skinął lekko głową. Zrzucił niechcący widelec,
po którego musiał się schylić, a wtedy wysmarował pasztetem całe
krzesło należące do Nikol. Uśmiechnąłem się pod nosem i
dyskretnie podniosłem kciuk do góry, żeby pokazać, że wszystko
jest ok. Kątem oka widziałem, że Odi zaczął już obwąchiwać
ręce Harry'ego, a ten z kolei dzielnie odwodził go od tego miejsca.
W końcu, po czasie który wydawał się godzinami, wróciła wielka
królowa i usiadła na swoje miejsce. Wtedy chłopak puścił psa, a
ten podkradł się lekko w stronę dziewczyny. Zaczął ją
obwąchiwać, a ta nerwowo rzucała się po krześle.
- Co Ty robisz, Odi?! - krzyknęła. -
Zostaw mnie!
Uśmiechnąłem się pod nosem i
czekałem, aż akcja potoczy się dalej. Wściekła Nikol wstała z
miejsca, a to okazało się jej największym błędem. Odi idąc za
zapachem ruszył na nią i.. Ugryzł ją prosto w tyłek! Potem lizał
jej cztery litery i nie tylko.. Wszyscy zebrani śmiali się w
najlepsze, razem z Adrianem. Myślałem, że się posikam na widok
Nikol wskakującej na różne meble, żeby tylko wydostać się ze
szponów psa.
- Adrian, Misiu, no zrób coś z nim! -
pisnęła.
Chłopak ze łzami w oczach odwrócił
się w ich stronę i krzyknął poprzez śmiech.
- Odi, do nogi.
Pies momentalnie odkleił się od jej
tyłka i podszedł do właściciela. Cóż, nie dziwię się, że
jemu to nie zasmakowało. Czerwona od wściekłości Nikol zajęła
swoje miejsce, a roześmiany Harry delikatnie odsunął od niej swoje
krzesło. W sumie też bym nie ryzykował przypadkowym atakiem
wilczura. Po mojej lewej stronie mebel się odsunął i na nogi
wstała Rose. Posłała wszystkim promienny uśmiech i podeszła do
choinki.
- Moi drodzy, myślę, że już jest
czas na rozdanie prezentów, co? Pozwólcie, że ja zacznę.
Po tych słowach wzięła do ręki
pierwszą paczkę i podała ją Sue.
- To dla Ciebie, kochana. - powiedziała
z uśmiechem. - Zostaw sobie przeglądanie na koniec, bo zajmie to
Tobie trochę czasu. Wesołych Świąt.
Kobieta wstała i ucałowała swoją
przyjaciółkę w policzki. Po czułych podziękowaniach nadszedł
czas na Adriana.
- A to dla Ciebie, leniu. - powiedziała
z uśmiechem na twarzy. - Mam nadzieję, że następnym razem to
zmotywuje Cie do ruszenia tego tyłka z miejsca.
Chłopak podziękował swojej
przyjaciółce, a ta z kolejną paczką podeszła do mnie.
Uśmiechnęła się szeroko i wyszeptała mi na ucho.
- Mam nadzieję, że to będzie Tobie o
mnie przypominać.
Posłałem jej ciepły uśmiech, po
czym otworzyłem pudełko. W środku znajdował się sweter, o którym
wspominałem Rose poprzez majaczenie w bólach głowy. Roześmiałem
się i pocałowałem ją w policzek.
- Nie sądziłem, że mnie wtedy
słuchałaś.
Dziewczyna cmoknęła językiem i
skinęła głową na karton.
- To jeszcze nie wszystko.
Szybko założyłem na siebie prezent
od Rose, po czym na dnie znalazłem ładnie opakowany prostokąt.
Rozdarłem papier i zauważyłem zdjęcie moje i Rose.. Uśmiechnąłem
się pod nosem i odruchowo pogłaskałem szkło po powierzchni w
miejscu, gdzie była twarz mojej ukochanej.
- Dzięki temu nie zapomnisz o mnie,
kiedy skończy się terapia.
- Absurd. - mruknąłem, spoglądając
jej prosto w oczy. - Nigdy nie byłbym w stanie o Tobie zapomnieć,
Rose.
Kobieta zarumieniła się, co
przypomniało mi o czerwieni, a co za tym idzie.. o moim prezencie.
Zerwałem się z miejsca i ruszyłem w kierunku choinki.
- Też mam coś dla Ciebie. -
powiedziałem, podchodząc do niej z paczuszką.
Podarowałem jej prezent, a ta
ostrożnie zaczęła go otwierać.
- Co to takiego? - spytała, zdzierając
ostatni płat papieru.
- Sama zobaczysz.
Na pierwszy rzut poszedł naszyjnik.
Rose otworzyła pudełko od niego i zaniemówiła widząc zawartość
paczuszki.
- Rany, Luke. - wyszeptała,
spoglądając na mnie zaszklonymi oczyma od wzruszenia. - To jest
piękne..
Uśmiechnąłem się i oparłem swoje
czoło o czubek jej głowy.
- Dokładnie tak samo, jak jego nowa
właścicielka.
Dziewczyna pocałowała mnie w policzek
i lekko pociągnęła nosem.
- Zapniesz go? - spytała.
- Oczywiście.
Wziąłem do ręki naszyjnik i stanąłem
za plecami mojej ukochanej. Delikatnie przełożyłem łańcuszek
przez jej głowę po to, aby w chwilę po tym móc zapiąc go na jej
plecach. Pocałowałem ją delikatnie w kark i szepnąłem na ucho.
- Obejrzyj resztę.
*Sue*
Patrząc na Luka i Rose nie mogłam
powstrzymać się od uśmiechu. Wyglądali ze sobą tak słodko...
chyba to wszystko wypaliło mi mózg, bo jeszcze miesiąc temu
zjadłabym Rose za takie „umizgiwanie” się do klienta.
-Le, przyniosłeś paczki? -chłopak
skinął głową i poszedł do korytarza. Miałam nadzieję, że
prezent ode mnie, spodoba się mojej przyjaciółce.
Kiedy wrócił Le, wzięłam mały
kartonik do ręki i jej podałam. Całe nasze wspomnienia zawarte w
małej książeczce. Nasze wzloty i upadki... a i najważniejsze
-Harry i Luke.
-to dla ciebie, kolego -podałam Lukowi
pudełko -jakby co, to Harry wybierał.
-chciałem ci kupić nowy mózg, ale
nie sprzedawali twoich rozmiarów -spiorunowałam chłopaka wzrokiem.
Były święta, a Harry i tak nie mógł odpuścić Lukowi.
Wystarczyło, że miałam na głowie Nikol, która obrażała
wszystkich. Ciągle docinała Le i Fabianowi.
-a to dla ciebie -rzuciłam paczką w
Adriana. Chłopak za późno się zorientował, że coś leci w
kierunku jego i Nikol. Niestety (albo i nie), Nikol dostała paczką
prosto w twarz. Wszyscy umilkli i wlepili oczy w dziewczynę, która
nagle zrobiła się czerwona. Mogłam przysiąść, że chciała mnie
zabić. Miałam to jednak w dupie!
-mam się ochotę napić -Le, odwrócił
całą uwagę od Nikol -a ty kochanie? -Fabian delikatnie dotknął
policzka swojego chłopaka i skinął głową.
To chyba była najsłodsza para na
świecie. Dzieliła ich lekka różnica wieku, ale nadawali na tych
samych falach.
-jesteście wstrętni -syknęła Nikol,
patrząc na chłopaków. Chciałam już jej coś odpowiedzieć, kiedy
wtrącił się Adrian.
-daj im już spokój. Są jacy są, ale
to moim przyjaciele i nie musisz ich obrażać -uuuuuu... plus dla
tego pana. Nie wyobrażałam sobie, że Adrian stanie w obronie
mojego brata, a co dopiero zjedzie „swoją” dziewczynę.
Le z kwaśną miną wstał od stołu i
poszedł do kuchni. Czuł się tu jak u siebie w domu, zawsze
wiedział gdzie co znaleźć. Przyniósł ze sobą dwie butelki wina
i postawił na środku stołu.
-Rosita, podaj szkło -Rose wstała z
miejsca, wyszła z pokoju i po chwili pojawiła się z kieliszkami do
wina. Rozstawiła je przed nami. Luke otworzył wino i zaczął
napełniać kieliszki. -dlatego przyjechaliśmy taksówką. -oczy Le
zaświeciły się kiedy wyrwał z dłoni Luka butelkę i napił się
prosto z gwinta.
-ej, a ja -Harry nachylił się nas
stołem i wyrwał chłopakowi butelkę i sam zaczął pić. Następny
był Luke, który z głupim uśmieszkiem zaczął czyścić szyjkę
butelki. Mamrotał przy tym coś na temat głupoty Harrego.
Nie spodziewałabym się, ze Harry
zareaguje na to śmiechem. Był dziś taki bardzo rozluźniony i
zabawny.
Od samego początku wydawał mi się
trochę taki dziecinny i irytujący, ale teraz gdy poznałam go od
tej lepszej strony... zmieniłam zdanie. Tak naprawdę był
uczuciowym człowiekiem, miłym... tylko, że nosił maskę na pokaz.
Przyglądałam się długo, jak chłopcy
podają między sobą już drugą butelkę. Wszyscy czworo, bo pan
Adrian nie pił, obrzucali się przy tym wyzwiskami. Nikt się nie
obrażał, wszystko było traktowane jak żart. Tylko idiotka Nikol
co chwilę dodawała swoje trzy grosze. Uczepiła się mojego brata i
Fabiana, jak rzep psiego ogona.
Mnie było przykro, słuchając jej
tekstów pod ich adresem, a co dopiero im. Byłam trochę zła na
Adriana i Rose, że ją zaprosili. Mieliśmy spędzić miłą
kolację, a okazuje się że przy niej nie można. Mimo stoickiego
spokoju widziałam, że na szyi Le pulsuje żyła. Zawsze tak było
jak się denerwował, natomiast Fabian zaciskał dłoń na kieliszku.
Chciałam wstać i wydrapać jej oczy,
albo wyrzucić przez okno. Chciałam zrobić wszystko, aby ona
wreszcie dała sobie spokój. Ileż to można słuchać, jacy
wstrętni są geje... że takich powinno się trzymać pod kluczem.
-dziewczyno!! -Harry wstał, ale Luke
pociągnął go w dół. Chłopak klapnął na krzesło. Jakby nie
moja interwencja, Harry leżałby na ziemi, a Luke Hemmings na nim.
Minęła godzina a faceci byli ululani. -Hemmo, daj mi powiedzieć...
-Luke za wszelka ceną chciał uciszyć Harrego. Pewnie nie chciał
złościć Rose.
-uśmiech, proszę... -Le wyciągnął
aparat i zrobił zdjęcie Lukowi i Harremu. Nie wiem jak wyszło to
zdjęcie, bo dłoń Le trzęsła się jakby podłączyli ją pod młot
pneumatyczny.
Luke wskoczył na kolana Harrego
domagając się drugiego zdjęcia. I kto by sobie wyobrażał, że
tych dwoje jeszcze jakiś miesiąc temu skakało sobie do gardeł.
Najgorszy jednak był moment, kiedy
chłopcy zachcieli zdjęć ze mną i z Rose. Dobra, nie... wtedy
dopiero zaczęła się zabawa. Nikt już wtedy nie zauważał
jęczącej Nikol. To były NASZE święta!!
*Harry*
Otwierałem powoli oczy. Miałem
wrażenie, że mój mózg lada chwila wybuchnie. Miałem ochotę
jęczeć z bólu. Nagle poczułem coś zimnego na swoim czole.
Otworzyłem oczy i zobaczyłem ciemność. Dotknąłem czoła ręką
i odkryłem, że ktoś położył mi na nie zimny kompres. Tego
właśnie potrzebowałem. Zimnego okładu i gorącej kawy, choć nie
wiem czy mój żołądek wytrzyma czarną ciecz.
Przeholowaliśmy wczoraj trochę z
chłopakami. Nie wiem jakim cudem dotarłem do domu. Film urwał mi
się przy czwartej butelce wina. Kto by pomyślał, że będę pić
wino z Lukiem Hemmings'em.
-Harry, jak się czujesz? -mój ANIOŁ
do mnie przemawiał!! osunąłem bardziej na czoło okład.
Spojrzałem w brązowe oczy, które się nade mną nachylały. Miałem
ochotę ją pocałować... dlaczego do cholery bolała mnie tak mocno
głowa.
-mogło być lepiej -uśmiechnąłem
się do niej, choć i to przysparzało mi ból głowy.
-nie pij więcej, kochanie...
-dobrze, mamusiu -uniosłem rękę do
góry i dotknąłem jej policzka -połóż się obok mnie, proszę
-Sue, delikatnie skinęła głową i położyła się obok mnie.
Dzielił nas dość spory dystans, co mi się w ogóle nie podobało.
Nie patrząc na to, ze boli mnie głowa jak jasny s***** przygarnąłem
ją do siebie. Przy niej czułem się dużo zdrowiej niż chwilę
prędzej.
-Harry, to co się dzieje... -nie dałem
jej dokończyć. Nie chciałem usłyszeć słów „to nie powinno
się dziać”. Dobrze wiedziałem, że to co jest między nami nigdy
nie powinno się wydarzyć, ale się wydarzyło, a ja nie miałem
zamiaru marnować szansy, która dał mi Stwórca. Przysiągłem
sobie, że zdobędę serce Sue i oddam jej swoje. W tym wszystkim
mogła mi pomóc tylko jedna osoba, która była w tej samej sytuacji
co ja -Hemmings.
Już dawno przestałem żywić do niego
jakąkolwiek urazę, a wszystko rozbiłem na pokaz, aby przedłużyć
to wszystko. Nie chciałem kończyć terapii. Koniec terapii
oznaczał, koniec wszystkiego. Nie mogłem tak tego zostawić, nie
teraz kiedy wszystko było w zasięgu ręki.
Kochałem tą małą istotkę, która
teraz wtulała się w mój bok . Nie mogłem nic na to poradzić, to
było silniejsze ode mnie. Kochałem ją!!!
*
Była pierwsza kiedy wreszcie wyszliśmy
z łóżka. W salonie przed telewizorem siedział Le z Fabianem. Nie
wyglądali dużo lepiej niż ja. We czwórkę prawdopodobnie
opróżniliśmy cały barem u Rose.
-śpiąca królewna... -Fabian podniósł
do góry rękę i uderzył lekko Le w ramię. -ej... no co?
-cześć Harry, jak głowa? -Fabian był
dziś dla mnie dużo milszy niż zazwyczaj, może było to
spowodowane tym, że ciągle broniłem ich przed Nikol.
-chyba dobrze, a jak się czują moi
bracia...? -Fabian uśmiechnął się szeroko, objął ramieniem Le,
który głośno jęknął. Musiała go boleć porządnie głowa skoro
przy lekkim ruchu jęczał.
-ja dobrze, ale on?
-on tu jest -Le zachowywał się tak
jakby był zły. Strzepał rękę Fabiana z ramienia i odsunął się
od niego. Chłopak spojrzał na niego ponuro.
-Lue...
-Fab, daj se dziś siana -Le wstał i
ominął mnie. Za cholerę nie wiedziałem co się dzieje. Wczoraj
byli tak perfekcyjną para, że sam im zazdrościłem, a dziś? Co
się z nimi stało.
-bolą go cały czas słowa Nikol
-usiadłem obok przyjaciela i poklepałem go po ramieniu. To było
naprawdę przykre, to co mówiła, ale on nie powinien brać tego
dosłownie do siebie. -przejdzie mu -wyszeptał -nie ma co się
spinać jeszcze bardziej.
Patrzałem jak wstaje i idzie w ślad
za swoim chłopakiem. Nie wiedziałem jak wygląda życie geja, ale
wydaje mi się, że jest trudniejsze niż mi się wydawało. Szkoda
mi było ich obojga, ta idiotka wczoraj nie potraktowała ich
najlepiej.
-nie przejmuj się, aż tak tym -obok
mnie usiadła Sue, podała mi kawy -to jest przykre, ale tacy są
ludzie. Le długo się ukrywał ze swoją orientacją. Co tydzień
przyprowadzał inną dziewczynę, tak żeby nikt nie podejrzewał, aż
pewnego dnia przyprowadził Fabiana. Fabian właśnie kończył
studia, a Le je dopiero zaczynał. To była ta pierwsza i jedyna
miłość.
-a jak było z tobą? -nie wiem
dlaczego o to zapytałem, ale chciałem wiedzieć, czy ona kochała
Denisa. Musiałem to wiedzieć.
-to była moja pierwsza miłość, ale
jak wiesz nie prawdziwa i nie jedyna -opuściła głowę. Widziałem,
że nie chce o tym mówić -był ze mną, bo podobał mu się mój
brat -zaczęła się histerycznie śmiać. -był gejem. Chciał
bzykać mojego brata, a bzykał mnie... pewnie sobie wyobrażał go
jak się kochaliśmy -wzdrygnąłem się.
**********
Z tego miejsca chciałybyśmy życzyć WAM szczęśliwych i radosnych świąt. Takich spędzonych w gronie najbliższej rodziny. Życzymy wam dużo zdrówka, a innym bloggerą... dużo WENY twórczej :D
Aby przyszły rok był dużo lepszy od poprzedniego... oczywiście także spełnienia postanowień noworocznych i udanego SYLWKA...
Yaśmina De i Margaret
[UWAGA]
Kolejny rozdział ukaże się 9 stycznia 2016 r.
Rozdział świetny
OdpowiedzUsuńSzkoda , że kolejny będzie tak póżno
Wesołych :)
Dziękujemy:)
Usuńjednogłośnie stwierdziłyśmy, że robimy sobie przerwę po prawie dwóch tygodniach intensywnego pisania :)
pozdrawiamy:*