czwartek, 24 grudnia 2015

Chapter Twenty-Three [edycja świąteczna cz.9 i 10]


Z dedykacją, dla WSZYSTKICH czytelników :*


Praca zbiorowa

* Rose*
Razem z Lukiem nakryliśmy wszystko do stołu. W odwiedziny mieli dzisiaj przyjść Sue z Harrym, Le z Fabianem oraz Adrian z Nikol. Stwierdziłam, że lepiej będzie jeśli każdy przyprowadzi osobą towarzyszącą. Cóż, jeśli chodzi o partnerkę mojego przyjaciela, to kiepsko to widzę.. Ja nie lubię jej, ona nie przepada za mną i za Sue. Taa, atmosfera świąteczna jak się patrzy! Właśnie zanosiliśmy ostatnie potrawy na stół, kiedy to rozległ się dzwonek do drzwi.
- Idź otwórz. - powiedział Luke z uśmiechem. - W końcu to Twoi goście.
Skinęłam głową i praktycznie biegłam, żeby wpuścić swoich przyjaciół. W moim progu stali elegancko ubrani panowie wraz z kobietą w krótkiej sukience.
- Wow.. - rzuciłam. - Wyglądacie.. niesamowicie.
Le z uśmiechem na twarzy podszedł do mnie i przygarnął w swoje ramiona.
- Dzięki, Rosemarie.
Jęknęłam i odsunęłam się od niego, żeby móc przywitać się z moją przyjaciółką.
- Cześć, Sue. - wyszeptałam w jej włosy. - Miło, że wpadłaś.
Kobieta roześmiała się i poklepała po plecach Harry'ego i swojego brata.
- Uratowałaś nas przed szponami babci Klary.
- Aż tak źle? - spytałam z uniesionymi brwiami.
Jako odpowiedź posłużyło mi jękniecie Le. Roześmiałam się i zaprosiłam ich gestem do środka. Czułam się lekko poddenerwowana, bo nie wiem czego mogę się spodziewać po dzisiejszym wieczorze. Przyjaciele rozsiedli się przy stole, a ja skoczyłam na górę, żeby ubrać się elegancko. Nawet nie mialam chwili czasu na tak banalną rzecz.. Przeszukiwałam całą szafę. Jak na złość nie mogłam się zdecydować, którą sukienkę przyodziać.. Ostatecznie wybór padł na krótką, ciemnozieloną. Szybko się przebrałam i zbiegłam na dół, żeby móc spędzić czas z moimi przyjaciółmi. Nikt inny nie napawał mnie takim szczęściem jak te osoby. Usiadłam między Sue, a Lukiem.
- Rose.. - szepnęła na ucho. - Czemu widzę dwa wolne krzesła?
Uśmiechnęłam się pod nosem i odpowiedziałam najciszej, jak mogłam.
- Czekamy na Adriana i jego osobą towarzyszącą.. - jęknęłam. - Od razu mówię, że może się Tobie nie spodobać.
Kobieta znieruchomiała i zmierzyła mnie wzrokiem.
- Powiedz mi, że nie zaprosiłaś Nikol. - skrzywiłam się, a moja przyjaciółka doskonale odczytała moją mimikę twarzy. - Rose, ona non stop Ciebie obraża i nagaduje Adriana przeciwko Tobie. Zgłupiałaś do końca?
Skinęłam głową i spojrzałam w jej oczy.
- Sue, mnie też się to nie widzi. Ale jeśli to ma uszczęśliwić Adiego, to niech tak będzie.
Naszą rozmowę przerwało pukanie do drzwi. Uśmiechnęłam się pokrzepiająco do przyjaciółki i ruszyłam wprost do wrót mojego mieszkania. Wzięłam głębszy wdech i pociągnęłam za klamkę. Oczywiście pierwsze co mnie przywitało, to skaczący na mnie Odi.
- Cześć, mordeczko. - powiedziałam, całując go w łeb. W zamian zostałam polizana po twarzy. - Tak, ja też się za Tobą stęskniłam.
- Halo, główna atrakcja stoi nad Tobą.
Na słowa Adriana wstałam i dygnęłam przed przyjacielem.
- Wybacz mi to niedopatrzenie, panie. Kłaniam się nisko.
Chłopak wywrócił oczyma i zagarnął mnie w swoje ramiona.
- Teraz się Tobie na żarty zebrało? - pocałował mnie w policzek.
Obok siebie usłyszałam dość donośne chrząknięcie. Prychnęłam pod nosem i zwróciłam się wprost do Nikol, która stała i wpatrywała się we mnie z niekrytą nienawiścią.
- Dzień dobry. - powiedziałam starając się utrzymać przyjemny ton głosu.
- Cześć. - rzuciła oschle.
Zrobiłam im przejście do domu i wskazałam na stół, gdzie siedzieli pozostali.
- Wejdźcie, proszę.
Wywróciłam oczami na widok Nikol miziającej się do Adriana. Wszystko byłoby w jak najlepszym porządku, gdyby nie fakt, że on jakoś nie specjalnie odwzajemniał jej gesty. Uśmiechnęłam się pod nosem na tą myśl i ruszyłam za moimi przyjaciółmi. Siedzieliśmy przy stole, kiedy to zauważyłam, że Harry coś za bardzo przechyla się w lewą stronę. Przyjrzałam się dokładniej i zauważyłam, że ręka sięga pod stół, a stamtąd słychać głośne mlaskanie. Spojrzałam jemu w twarzy i czekałam aż się skapnie, że na niego patrzę. Zajęło to jemu dobre pięć minut, ponieważ jego wzrok tkwił w nikim innym niż Sue. Zdezorientowany skinął głowa, a ja gestem ręki pokazałam na nogi.
- Nie wiem czy to dobry pomysł. - powiedziałam bezgłośnie.
Chłopak najwyraźniej zrozumiał, bo machnął na to ręką i podał kolejny kęs pod stół. Skoro nie słuchał mojej rady, to cóż.. Jego wybór, prawda?
- Ja tam uważam, że związki homoseksualne nie powinny pokazywać się publicznie. - wyrwało mnie z zamyślenia.
Spojrzałam na Nikol, gdyż to z jej ust padły te słowa. Le i Fabian przyglądali się jej z głupim uśmieszkiem, zaś Sue obok aż się spięła. Ta, wiem co ona czuje.. Traktowałam Le jak własnego brata i nigdy nie dałabym go obrażać ze względu na jego orientację.
- Niektóre związki heteroseksualne również. - mruknęła Sue pod nosem.
- Gdzie z tym do ludzi.. - dopowiedziałam do słów przyjaciółki tak, że wszyscy mogli usłyszeć. - Mówiąc „związek” to wypadałoby, żeby obie strony wyrażały zainteresowanie swoją osobą.
Przyjaciółka ledwo powstrzymała się, aby nie wybuchnąć śmiechem. Adrian z kolei lekko się speszył, zaś tempa dzida Nikol wcale się nie skapnęła, że chodzi o nią.
- Co nie zmienia faktu, że to jest obrzydliwe. - parsknęła.
Wszyscy starali się zachować spokój, ale średnio im to wychodziło. Zapraszanie jej tutaj było zbyt dużym błędem.
- Dobra, posłuchaj, dziunia. - mruknął Le. - Mnie wca...
Nie dokończył zdanie, ponieważ od lewej strony rozbrzmiał potężny huk. Spojrzeliśmy w tamtą stronę i zauważyliśmy, że Odi skoczył na Harry'ego wywracając jego krzesło. Zaśmiałam się głośno, podobnie jak pozostali, i spojrzałam na psa.
- A mówiłam, że to nie jest najlepszy pomysł? - spytałam rozbawiona Stylesa.
Chłopak podniósł się z podłogi i potarł ręką o kark.
- Mogłaś ostrzec, że może to mieć takie zakończenie.
Wzruszyłam ramionami i puściłam jemu oczko, na co Harry się roześmiał.
- Nie podrywaj mnie, Rose. - powiedział z uśmiechem. - Moje serce należy do kogoś innego.
Powiodłam wzrokiem za nim i zauważyłam, że przyglada się Sue. Oj, moja przyjaciółka chyba jest jakoś bardziej związana z klientem, co?
- Zapomnij, Styles. - rozbrzmiał za mną głos Luka. - Ta pani psycholog jest niedostępna.
Panowie mierzyli się wzrokiem przez pewien czas, po czym wybuchnęli nieopanowanym śmiechem.

* Luke*
Kolacja mijała w bardzo dobrej atmosferze, co mnie ucieszyło. Widziałem jak zależy na tym Rose, a widok powodzenia całego wieczoru napawała mnie radością. Jedynym minusem była Nikol, która ciągle dogryzała Sue, Rose lub też Le i Fabianowi. Miałem już tego serdecznie dość. Odchrząknąłem głośno i wstałem z miejsca.
- Emm.. Zaraz wracam.
Moja ukochana spojrzała na mnie z troską w oczach, a ja posłałem jej pokrzepiający uśmiech. Wyszukałem wśród tłumu wzrok Styles'a i skinąłem głową, żeby wyszedł razem ze mną. Nie czekałem na to, aż wstanie.. Po prostu wyszedłem. Skierowałem się wprost do kuchni, szperając coś w lodówce.
- Co jest, Luke? - spytał wchodzący do pomieszczenia Harry.
Wyciągnąłem z lodówki pasztet i położyłem je na stole.
- Czy ciebie też wkurza ta dupa Adriana? - spytałem, podnosząc na niego wzrok. - Bo widzisz.. Mam pewien pomysł.
Chłopak oparł się biodrem o blat i posłał mi szeroki uśmiech.
- Mów dalej..
Oblizałem wargi i wtajemniczyłem Harry'ego w mój plan. Ogólnie rzecz ujmując chodziło o to, żeby pasztet pomógł nam nakarmić Odiego, a jednocześnie dać nauczkę Nikol.. Styles wrócił do salonu ze schowaną niespodzianką, którą będzie miał potajemnie podłożyć na krzesło dziewczyny, gdy tylko nadarzy się okazja.. Ja z kolei musiałem narobić smak psu, żeby leciał za pasztetem jak ćma do światła. Upewniłem się, że złapał zapach i schowałem resztę do lodówki. Może to jest wredne, ale nikt nie będzie obrażał naszych pań, a tym bardziej nie będzie dokuczał chłopakom tylko dlatego, że są homoseksualistami. Wróciłem do salonu i wszedłem w sam środek dyskusji między Rose, a Sue, które nawijały o jakiś starych znajomych z uczelni. Okazało się, że obie panie miały powodzenie u płci przeciwnej, lecz były ograniczone przez chłopaków.. Obawiałem się, że Rose straci swoje dobre poczucie humoru, ale na moje szczęście wraz z Sue obróciła wszystko w dobry żart. Po pół godziny Nikol w końcu raczyła iść do łazienki. Spojrzałem na Styles'a, a ten skinął lekko głową. Zrzucił niechcący widelec, po którego musiał się schylić, a wtedy wysmarował pasztetem całe krzesło należące do Nikol. Uśmiechnąłem się pod nosem i dyskretnie podniosłem kciuk do góry, żeby pokazać, że wszystko jest ok. Kątem oka widziałem, że Odi zaczął już obwąchiwać ręce Harry'ego, a ten z kolei dzielnie odwodził go od tego miejsca. W końcu, po czasie który wydawał się godzinami, wróciła wielka królowa i usiadła na swoje miejsce. Wtedy chłopak puścił psa, a ten podkradł się lekko w stronę dziewczyny. Zaczął ją obwąchiwać, a ta nerwowo rzucała się po krześle.
- Co Ty robisz, Odi?! - krzyknęła. - Zostaw mnie!
Uśmiechnąłem się pod nosem i czekałem, aż akcja potoczy się dalej. Wściekła Nikol wstała z miejsca, a to okazało się jej największym błędem. Odi idąc za zapachem ruszył na nią i.. Ugryzł ją prosto w tyłek! Potem lizał jej cztery litery i nie tylko.. Wszyscy zebrani śmiali się w najlepsze, razem z Adrianem. Myślałem, że się posikam na widok Nikol wskakującej na różne meble, żeby tylko wydostać się ze szponów psa.
- Adrian, Misiu, no zrób coś z nim! - pisnęła.
Chłopak ze łzami w oczach odwrócił się w ich stronę i krzyknął poprzez śmiech.
- Odi, do nogi.
Pies momentalnie odkleił się od jej tyłka i podszedł do właściciela. Cóż, nie dziwię się, że jemu to nie zasmakowało. Czerwona od wściekłości Nikol zajęła swoje miejsce, a roześmiany Harry delikatnie odsunął od niej swoje krzesło. W sumie też bym nie ryzykował przypadkowym atakiem wilczura. Po mojej lewej stronie mebel się odsunął i na nogi wstała Rose. Posłała wszystkim promienny uśmiech i podeszła do choinki.
- Moi drodzy, myślę, że już jest czas na rozdanie prezentów, co? Pozwólcie, że ja zacznę.
Po tych słowach wzięła do ręki pierwszą paczkę i podała ją Sue.
- To dla Ciebie, kochana. - powiedziała z uśmiechem. - Zostaw sobie przeglądanie na koniec, bo zajmie to Tobie trochę czasu. Wesołych Świąt.
Kobieta wstała i ucałowała swoją przyjaciółkę w policzki. Po czułych podziękowaniach nadszedł czas na Adriana.
- A to dla Ciebie, leniu. - powiedziała z uśmiechem na twarzy. - Mam nadzieję, że następnym razem to zmotywuje Cie do ruszenia tego tyłka z miejsca.
Chłopak podziękował swojej przyjaciółce, a ta z kolejną paczką podeszła do mnie. Uśmiechnęła się szeroko i wyszeptała mi na ucho.
- Mam nadzieję, że to będzie Tobie o mnie przypominać.
Posłałem jej ciepły uśmiech, po czym otworzyłem pudełko. W środku znajdował się sweter, o którym wspominałem Rose poprzez majaczenie w bólach głowy. Roześmiałem się i pocałowałem ją w policzek.
- Nie sądziłem, że mnie wtedy słuchałaś.
Dziewczyna cmoknęła językiem i skinęła głową na karton.
- To jeszcze nie wszystko.
Szybko założyłem na siebie prezent od Rose, po czym na dnie znalazłem ładnie opakowany prostokąt. Rozdarłem papier i zauważyłem zdjęcie moje i Rose.. Uśmiechnąłem się pod nosem i odruchowo pogłaskałem szkło po powierzchni w miejscu, gdzie była twarz mojej ukochanej.
- Dzięki temu nie zapomnisz o mnie, kiedy skończy się terapia.
- Absurd. - mruknąłem, spoglądając jej prosto w oczy. - Nigdy nie byłbym w stanie o Tobie zapomnieć, Rose.
Kobieta zarumieniła się, co przypomniało mi o czerwieni, a co za tym idzie.. o moim prezencie. Zerwałem się z miejsca i ruszyłem w kierunku choinki.
- Też mam coś dla Ciebie. - powiedziałem, podchodząc do niej z paczuszką.
Podarowałem jej prezent, a ta ostrożnie zaczęła go otwierać.
- Co to takiego? - spytała, zdzierając ostatni płat papieru.
- Sama zobaczysz.
Na pierwszy rzut poszedł naszyjnik. Rose otworzyła pudełko od niego i zaniemówiła widząc zawartość paczuszki.
- Rany, Luke. - wyszeptała, spoglądając na mnie zaszklonymi oczyma od wzruszenia. - To jest piękne..
Uśmiechnąłem się i oparłem swoje czoło o czubek jej głowy.
- Dokładnie tak samo, jak jego nowa właścicielka.
Dziewczyna pocałowała mnie w policzek i lekko pociągnęła nosem.
- Zapniesz go? - spytała.
- Oczywiście.
Wziąłem do ręki naszyjnik i stanąłem za plecami mojej ukochanej. Delikatnie przełożyłem łańcuszek przez jej głowę po to, aby w chwilę po tym móc zapiąc go na jej plecach. Pocałowałem ją delikatnie w kark i szepnąłem na ucho.
- Obejrzyj resztę.


*Sue*
Patrząc na Luka i Rose nie mogłam powstrzymać się od uśmiechu. Wyglądali ze sobą tak słodko... chyba to wszystko wypaliło mi mózg, bo jeszcze miesiąc temu zjadłabym Rose za takie „umizgiwanie” się do klienta.
-Le, przyniosłeś paczki? -chłopak skinął głową i poszedł do korytarza. Miałam nadzieję, że prezent ode mnie, spodoba się mojej przyjaciółce.
Kiedy wrócił Le, wzięłam mały kartonik do ręki i jej podałam. Całe nasze wspomnienia zawarte w małej książeczce. Nasze wzloty i upadki... a i najważniejsze -Harry i Luke.
-to dla ciebie, kolego -podałam Lukowi pudełko -jakby co, to Harry wybierał.
-chciałem ci kupić nowy mózg, ale nie sprzedawali twoich rozmiarów -spiorunowałam chłopaka wzrokiem. Były święta, a Harry i tak nie mógł odpuścić Lukowi. Wystarczyło, że miałam na głowie Nikol, która obrażała wszystkich. Ciągle docinała Le i Fabianowi.
-a to dla ciebie -rzuciłam paczką w Adriana. Chłopak za późno się zorientował, że coś leci w kierunku jego i Nikol. Niestety (albo i nie), Nikol dostała paczką prosto w twarz. Wszyscy umilkli i wlepili oczy w dziewczynę, która nagle zrobiła się czerwona. Mogłam przysiąść, że chciała mnie zabić. Miałam to jednak w dupie!
-mam się ochotę napić -Le, odwrócił całą uwagę od Nikol -a ty kochanie? -Fabian delikatnie dotknął policzka swojego chłopaka i skinął głową.
To chyba była najsłodsza para na świecie. Dzieliła ich lekka różnica wieku, ale nadawali na tych samych falach.
-jesteście wstrętni -syknęła Nikol, patrząc na chłopaków. Chciałam już jej coś odpowiedzieć, kiedy wtrącił się Adrian.
-daj im już spokój. Są jacy są, ale to moim przyjaciele i nie musisz ich obrażać -uuuuuu... plus dla tego pana. Nie wyobrażałam sobie, że Adrian stanie w obronie mojego brata, a co dopiero zjedzie „swoją” dziewczynę.
Le z kwaśną miną wstał od stołu i poszedł do kuchni. Czuł się tu jak u siebie w domu, zawsze wiedział gdzie co znaleźć. Przyniósł ze sobą dwie butelki wina i postawił na środku stołu.
-Rosita, podaj szkło -Rose wstała z miejsca, wyszła z pokoju i po chwili pojawiła się z kieliszkami do wina. Rozstawiła je przed nami. Luke otworzył wino i zaczął napełniać kieliszki. -dlatego przyjechaliśmy taksówką. -oczy Le zaświeciły się kiedy wyrwał z dłoni Luka butelkę i napił się prosto z gwinta.
-ej, a ja -Harry nachylił się nas stołem i wyrwał chłopakowi butelkę i sam zaczął pić. Następny był Luke, który z głupim uśmieszkiem zaczął czyścić szyjkę butelki. Mamrotał przy tym coś na temat głupoty Harrego.
Nie spodziewałabym się, ze Harry zareaguje na to śmiechem. Był dziś taki bardzo rozluźniony i zabawny.
Od samego początku wydawał mi się trochę taki dziecinny i irytujący, ale teraz gdy poznałam go od tej lepszej strony... zmieniłam zdanie. Tak naprawdę był uczuciowym człowiekiem, miłym... tylko, że nosił maskę na pokaz.
Przyglądałam się długo, jak chłopcy podają między sobą już drugą butelkę. Wszyscy czworo, bo pan Adrian nie pił, obrzucali się przy tym wyzwiskami. Nikt się nie obrażał, wszystko było traktowane jak żart. Tylko idiotka Nikol co chwilę dodawała swoje trzy grosze. Uczepiła się mojego brata i Fabiana, jak rzep psiego ogona.
Mnie było przykro, słuchając jej tekstów pod ich adresem, a co dopiero im. Byłam trochę zła na Adriana i Rose, że ją zaprosili. Mieliśmy spędzić miłą kolację, a okazuje się że przy niej nie można. Mimo stoickiego spokoju widziałam, że na szyi Le pulsuje żyła. Zawsze tak było jak się denerwował, natomiast Fabian zaciskał dłoń na kieliszku.
Chciałam wstać i wydrapać jej oczy, albo wyrzucić przez okno. Chciałam zrobić wszystko, aby ona wreszcie dała sobie spokój. Ileż to można słuchać, jacy wstrętni są geje... że takich powinno się trzymać pod kluczem.
-dziewczyno!! -Harry wstał, ale Luke pociągnął go w dół. Chłopak klapnął na krzesło. Jakby nie moja interwencja, Harry leżałby na ziemi, a Luke Hemmings na nim. Minęła godzina a faceci byli ululani. -Hemmo, daj mi powiedzieć... -Luke za wszelka ceną chciał uciszyć Harrego. Pewnie nie chciał złościć Rose.
-uśmiech, proszę... -Le wyciągnął aparat i zrobił zdjęcie Lukowi i Harremu. Nie wiem jak wyszło to zdjęcie, bo dłoń Le trzęsła się jakby podłączyli ją pod młot pneumatyczny.
Luke wskoczył na kolana Harrego domagając się drugiego zdjęcia. I kto by sobie wyobrażał, że tych dwoje jeszcze jakiś miesiąc temu skakało sobie do gardeł.
Najgorszy jednak był moment, kiedy chłopcy zachcieli zdjęć ze mną i z Rose. Dobra, nie... wtedy dopiero zaczęła się zabawa. Nikt już wtedy nie zauważał jęczącej Nikol. To były NASZE święta!!

*Harry*
Otwierałem powoli oczy. Miałem wrażenie, że mój mózg lada chwila wybuchnie. Miałem ochotę jęczeć z bólu. Nagle poczułem coś zimnego na swoim czole. Otworzyłem oczy i zobaczyłem ciemność. Dotknąłem czoła ręką i odkryłem, że ktoś położył mi na nie zimny kompres. Tego właśnie potrzebowałem. Zimnego okładu i gorącej kawy, choć nie wiem czy mój żołądek wytrzyma czarną ciecz.
Przeholowaliśmy wczoraj trochę z chłopakami. Nie wiem jakim cudem dotarłem do domu. Film urwał mi się przy czwartej butelce wina. Kto by pomyślał, że będę pić wino z Lukiem Hemmings'em.
-Harry, jak się czujesz? -mój ANIOŁ do mnie przemawiał!! osunąłem bardziej na czoło okład. Spojrzałem w brązowe oczy, które się nade mną nachylały. Miałem ochotę ją pocałować... dlaczego do cholery bolała mnie tak mocno głowa.
-mogło być lepiej -uśmiechnąłem się do niej, choć i to przysparzało mi ból głowy.
-nie pij więcej, kochanie...
-dobrze, mamusiu -uniosłem rękę do góry i dotknąłem jej policzka -połóż się obok mnie, proszę -Sue, delikatnie skinęła głową i położyła się obok mnie. Dzielił nas dość spory dystans, co mi się w ogóle nie podobało. Nie patrząc na to, ze boli mnie głowa jak jasny s***** przygarnąłem ją do siebie. Przy niej czułem się dużo zdrowiej niż chwilę prędzej.
-Harry, to co się dzieje... -nie dałem jej dokończyć. Nie chciałem usłyszeć słów „to nie powinno się dziać”. Dobrze wiedziałem, że to co jest między nami nigdy nie powinno się wydarzyć, ale się wydarzyło, a ja nie miałem zamiaru marnować szansy, która dał mi Stwórca. Przysiągłem sobie, że zdobędę serce Sue i oddam jej swoje. W tym wszystkim mogła mi pomóc tylko jedna osoba, która była w tej samej sytuacji co ja -Hemmings.
Już dawno przestałem żywić do niego jakąkolwiek urazę, a wszystko rozbiłem na pokaz, aby przedłużyć to wszystko. Nie chciałem kończyć terapii. Koniec terapii oznaczał, koniec wszystkiego. Nie mogłem tak tego zostawić, nie teraz kiedy wszystko było w zasięgu ręki.
Kochałem tą małą istotkę, która teraz wtulała się w mój bok . Nie mogłem nic na to poradzić, to było silniejsze ode mnie. Kochałem ją!!!
*
Była pierwsza kiedy wreszcie wyszliśmy z łóżka. W salonie przed telewizorem siedział Le z Fabianem. Nie wyglądali dużo lepiej niż ja. We czwórkę prawdopodobnie opróżniliśmy cały barem u Rose.
-śpiąca królewna... -Fabian podniósł do góry rękę i uderzył lekko Le w ramię. -ej... no co?
-cześć Harry, jak głowa? -Fabian był dziś dla mnie dużo milszy niż zazwyczaj, może było to spowodowane tym, że ciągle broniłem ich przed Nikol.
-chyba dobrze, a jak się czują moi bracia...? -Fabian uśmiechnął się szeroko, objął ramieniem Le, który głośno jęknął. Musiała go boleć porządnie głowa skoro przy lekkim ruchu jęczał.
-ja dobrze, ale on?
-on tu jest -Le zachowywał się tak jakby był zły. Strzepał rękę Fabiana z ramienia i odsunął się od niego. Chłopak spojrzał na niego ponuro.
-Lue...
-Fab, daj se dziś siana -Le wstał i ominął mnie. Za cholerę nie wiedziałem co się dzieje. Wczoraj byli tak perfekcyjną para, że sam im zazdrościłem, a dziś? Co się z nimi stało.
-bolą go cały czas słowa Nikol -usiadłem obok przyjaciela i poklepałem go po ramieniu. To było naprawdę przykre, to co mówiła, ale on nie powinien brać tego dosłownie do siebie. -przejdzie mu -wyszeptał -nie ma co się spinać jeszcze bardziej.
Patrzałem jak wstaje i idzie w ślad za swoim chłopakiem. Nie wiedziałem jak wygląda życie geja, ale wydaje mi się, że jest trudniejsze niż mi się wydawało. Szkoda mi było ich obojga, ta idiotka wczoraj nie potraktowała ich najlepiej.
-nie przejmuj się, aż tak tym -obok mnie usiadła Sue, podała mi kawy -to jest przykre, ale tacy są ludzie. Le długo się ukrywał ze swoją orientacją. Co tydzień przyprowadzał inną dziewczynę, tak żeby nikt nie podejrzewał, aż pewnego dnia przyprowadził Fabiana. Fabian właśnie kończył studia, a Le je dopiero zaczynał. To była ta pierwsza i jedyna miłość.
-a jak było z tobą? -nie wiem dlaczego o to zapytałem, ale chciałem wiedzieć, czy ona kochała Denisa. Musiałem to wiedzieć.
-to była moja pierwsza miłość, ale jak wiesz nie prawdziwa i nie jedyna -opuściła głowę. Widziałem, że nie chce o tym mówić -był ze mną, bo podobał mu się mój brat -zaczęła się histerycznie śmiać. -był gejem. Chciał bzykać mojego brata, a bzykał mnie... pewnie sobie wyobrażał go jak się kochaliśmy -wzdrygnąłem się.



**********
Z tego miejsca chciałybyśmy życzyć WAM szczęśliwych i radosnych świąt. Takich spędzonych w gronie najbliższej rodziny. Życzymy wam dużo zdrówka, a innym bloggerą... dużo WENY twórczej :D
Aby przyszły rok był dużo lepszy od poprzedniego... oczywiście także spełnienia postanowień noworocznych i udanego SYLWKA...
Yaśmina De i Margaret

[UWAGA]

Kolejny rozdział ukaże się 9 stycznia 2016 r.

2 komentarze:

  1. Rozdział świetny
    Szkoda , że kolejny będzie tak póżno
    Wesołych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy:)
      jednogłośnie stwierdziłyśmy, że robimy sobie przerwę po prawie dwóch tygodniach intensywnego pisania :)
      pozdrawiamy:*

      Usuń