*Sue*
Kleiły mi się oczy. Mało co przez
nie widziałam. W drodze do biura praktycznie przewracałam się o
własne stopy. Praktycznie nie spałam. Do późna zbierałam
informacje o Harrym. Z faktu, że miał dość intensywne i bardzo
wybujałe życie, było tego dużo.
Chłopak lubił kobiety, które mogły
być jego matkami. Oczywiście nie mam nic do par, których dzielą
lata, ale są jakieś granice!
Było widoczne, że Harry nie miał
żadnych granic i brał wszystko to co wpadło mu w łapki. Był
typowym facetem, więc nie było się co dziwić.
Otworzyłam drzwi wejściowe od naszego
biura. Przywitała mnie cisza. Rose miała dziś spotkać się z
Lukiem w parku, a jutro miała mieć wolny dzień. Trochę jej
zazdrościłam. Ja nie brałam sobie wolnego od dłuższego czasu,
nie mogłam. Jakbym choć na jeden dzień się zatrzymała, to bym
myślała cały czas o Denisie i o tym co mi zrobił. Zmarnowałam
dla niego piękne pięć lat.
Nigdy więcej!
Ostatnie miesiące były dla mnie
koszmarem. Rose była dla mnie podporą i to jej zawdzięczam, że
nie zwariowałam.
Potrząsnęłam głową, aby odgonić
od siebie te dziwne myśli.
Poszłam na zaplecze i zaparzyłam
sobie kawę. Przebrałam się w stary różowy dres. Wiem, że to nie
odpowiedni strój na przyjęcie klienta, ale był odpowiedni na to co
przygotowałam do Harrego. Wzięłam kawę i wyszłam z kantorka. Po
drodze z półki ściągnęłam książkę i usiadłam na fotelu.
Spojrzałam na zegarek, Harry miał jeszcze dziesięć minut. I tak
wiedziałam, że się spóźni. Tacy jak on nie liczą się z czasem
innych. To nie on ma znaleźć czas, a ja.
Otworzyłam książkę i zabrałam się
za czytanie pierwszego rozdziału „Pretty Woman”. To była tak
piękna opowieść, że praktycznie nie realna. Bądźmy obiektywni,
przecież żaden bogacz nie zwinie z ulicy dziwki i nie zrobi z niej
królowej. Weźmy na przykład takiego Harrego. Nawet nie mogłam
wyobrazić sobie jego w takiej sytuacji. Niby miał miękkie serce,
ale … ale samo jego zachowanie w moim kierunku pokazywało jak
traktuje ludzi.
No ale on nie musi korzystać z usług
takich pani, więc o czym ja myślę. Jeju, w ogóle o czym ja
myślę?! Przez tego chłopaka zaczyna mi odbijać.
Głośne pukanie do drzwi wyrwało mnie
z moich idiotycznych rozmyśleń. Spojrzałam na zegarek, była punkt
jedenasta. Byłam zdziwiona, choć jeszcze bardziej się zdziwiłam,
kiedy po otwarciu drzwi zobaczyłam Harrego. Miał rozczochrane włosy
i zaczerwienioną twarz. Głośno dyszał. Wyglądało na to, że
musiał się śpieszyć. Spojrzałam na jego ubranie, miał na sobie
jeansy i koszulę. Jego strój nie wyglądał na luźny, choć jego
koszula wyglądała jakby spał w niej tydzień.
Staliśmy dość długo i wpatrywaliśmy
się w siebie.
-wpuścisz mnie, czy dziś całą tą
szopkę odprawiamy przez drzwi? -wyglądał na zmęczonego, więc
postanowiłam przemilczeć tą całą „szopkę”.
Otworzyłam szerzej drzwi i zaprosiłam
go do środka.
Stanął przy drzwiach i je zamknął.
-to nie jest strój sportowy -wskazałam
na to co miał na sobie.
-nie zdążyłem się przebrać
-wzruszył ramionami, a jego oczy omiotły moją sylwetkę.
Automatycznie zasłoniłam piersi. Zawsze ciężko mi było wytrzymać
spojrzenie mężczyzn, bo zawsze patrzeli się w jedno miejsce. Denis
był inny, dlatego się nigdy przed nim nie wstydziłam. Teraz jednak
się nie wstydziłam, miałam dziwne palące uczucie. Jego wzrok
parzył moje ciało. Czułam się przy nim jak małe dziecko.
Harry podniósł rękę do góry i
założył mi włosy, które opadały mi na twarz, za ucho.
Wzdrygnęłam się i szybko się odsunęłam. To było za dużo, o
wiele za dużo.
-ej...
-zaraz ci coś znajdę -przerwałam mu,
nie chciałam wiedzieć co miał mi do powiedzenia. Łączyły nas
sprawy służbowe, więc musiałam się zachowywać odpowiednio.
Uciekłam do kantorka. Zamknęłam za
sobą drzwi i oparłam się o nie czołem. Cała płonęłam. Czułam
się jakby ktoś zawiesił mnie nad płomieniem i czekał, aż się
przysmażę.
Przyłożyłam dłoń do miejsca, gdzie
przed chwilą dotknął mnie Harry. Naprawdę nie wiem co się ze mną
działo, ale … cholera! Nawet nie mam jakiegokolwiek argumentu
przeciw.
Potrząsnęłam głową. Musiałam
zebrać się do kupy.
Po kilku wdechach otworzyłam drzwi
szafy w poszukiwaniu ubrań, które zostawił Peter. Kiedy wyszłam z
kantorka, Harry stał dalej w tym samym miejscu, tylko w innej
pozycji. Stał rękoma oparty o ścianę. Miał spuszczoną głowę.
Musiałam odchrząknąć, aby na mnie spojrzał. Nie uśmiechał się.
Przez nanosekundę jego wzrok był zimny, nieobecny. Nikt, kto nie
był spostrzegawczy nawet by tego nie zauważył. Teraz spoglądał
na mnie z uśmiechem. Jego oczy się świeciły.
Podeszłam do niego.
-rozbieraj się -roześmiał się.
Trochę mnie to krępowało a zarazem irytowało. Ten facet nie
myślał o niczym innym, niż o seksie.
-tak od razu? -jego pytanie
potwierdziło to o czym myślałam. Jego mózg był zaprogramowany
tylko na jedno. Pokręciłam bezradnie głową i wystawiłam siwą
koszulkę w jego stronę. Westchnął głęboko i zaczął rozpinać
koszulę.
Boże! Jego ciało było idealne!
Wyglądał jak olimpijski bóg!
Wlepiłam w niego wzrok. Jeszcze
chwilka a ślinka poleci mi z ust. Czułam się teraz jak dziecko
stojące przed witryną sklepu ze słodyczami. Kiedy mamusia nie
pozwala nic kupić. Mogę patrzeć, ale nie mogę dotknąć, ani
posmakować.
Krew w żyłam zaczęła mi szybciej
krążyć, gdy stanął przede mną od pasa w górę nagi. Widziałam
każdy mięsień, każdy tatuaż. Na żywo to wyglądało... Boże!
Zagotowałam się od środka!
-zrób sobie zdjęcie, wystarczy ci na
dłużej -jego słowa odkleiły mój wzrok od jego brzucha, a raczej
od litery „V” na jego podbrzuszu.
Najdziwniejsze jednak było to, że nie
usłyszałam w jego głosie ironii, a rozbawienie i coś jeszcze.
Trochę dyszał, zachowywał się jakby sam mój wzrok go podniecał.
-nie schlebiaj sobie -rzuciłam w niego
koszulką. -patrzałam na twoje tatuaże
-każda tak mówi -poruszył brwiami, a
ja miałam ochotę pokazać mu środkowego palca. Nie ma co kłamać,
działał na mnie, ale nie mogłam mu tego pokazać.
-nie lecę na ciebie -Harry włożył
koszulkę i spojrzał na mnie zadziwiony. Nagle rozbawione iskierki
zniknęły z jego oczu. Patrzał na mnie teraz jak na swoją ofiarę.
-to się okaże -zrobił krok w moją
stronę. Nie cofnęłam się.
-tu masz spodnie -położyłam je na
stoliku, obok którego stał i odeszłam. Usiadłam na fotelu, który
jak na złość był skierowany w jego kierunku.
Harry tylko wzruszył ramionami i
zaczął ściągać spodnie. Mój wzrok padł na to co skrywały
bokserki. Otworzyłam szeroko oczy. Jego bokserki nie miały szans
skryć tego co zasłaniały. Odwróciłam szybko wzrok. Mogłam się
założyć, że zrobiłam się czerwona jak burak.
Zasłoniłam twarz książką i
czekałam, aż Harry pojawi się tuż obok. Teraz nie było trudno
usłyszeć jak się zbliża. Jego jeden but dość silnie uderzał o
panele. Kiedy kroki ustały, podniosłam głowę. Stał na
wyciągnięcie ręki. Moja twarz była na poziomie tego, czego nie
powinna.
-usiądź -wskazałam mu sofę.
Musiałam się mocno wysilić, aby mój głos brzmiał normalnie.
Harry usiadł na sofie. Zasłonił
dłonią usta i intensywnie przyglądał mi się. Nie ułatwiało mi
to sprawy. Jego oczy były jak ocean, w który miałam ochotę
wskoczyć.
-co robimy? -zapytał z uśmiechem.
Jego uśmiech mógł powalić każdego. Boże, dlaczego on był taki
cudowny?!
-połóż się -mój głos drżał. Na
pewno zdradzał, że coś się we mnie kluje.
On zamiast się położyć, roześmiał
się głośno. Oparł się o sofę i się śmiał. Jego śmiech był
kojący dla moich uszów. Mogłam go słuchać dzień i noc.
Chyba nigdy nie przeżyłam takiej
sytuacji, że tak po prostu... od razu chciałam pocałować faceta.
Chciałam posmakować jego ust. Scałować z nich jego śmiech.
-przepraszam -wyjąkał, próbując się
powstrzymać przed kolejnym wybuchem śmiechu. Szło mu to ciężko,
bo po chwili znowu rozbrzmiał jego cudowny śmiech.
-ściągnij buty -wskazałam na jednego
buta. But ortopedyczny na mojej sofie jeszcze mogłam jakoś
przełknąć.
Harry śmiejąc się rozpiął but i
postawił go tuż obok swoich stóp. Pokręciłam głową i podałam
mu poduszkę.
-co będę miał robić?
-odpoczywać -przestał się śmiać i
spojrzał na mnie zdziwiony. Chciałam sobie pogratulować, bo udało
mi się wreszcie zwrócić na siebie jego uwagę.
-a ty co będziesz robiła?
-odpoczywała
-ze mną?
-obok ciebie -próbowałam się do
niego nie uśmiechnąć, ale jego uśmiech był zaraźliwy. Długo
walczyłam z unoszącym się kącikiem ust. Przegrałam.
Harry ułożył się na kanapie,
założył ręce za głowę i zamknął oczy. Ja otworzyłam książkę
i próbowałam się skupić się na czytaniu, jednak to nie było
takie łatwe. Mój wzrok cały czas padał na mężczyznę leżącego
na kanapie. Przede mną leżał najcudowniejszy i najbardziej sławny
facet na zmieni. Odłożyłam książkę i bez skrępowania
wpatrywałam się w Harrego.
Chłopak po pięciu minutach usnął.
Cieszyłam się z tego powodu. Jego nadmierny gniew mógł być
związany ze zmęczeniem, co potwierdzał jego manager.
Podczas snu miał taką rozluźnianą
minę. Uśmiechał się od czasu do czasu, co naprawdę mnie
cieszyło. Nie chciałam być dla niego nie miała, ale to chyba było
tylko i wyłącznie dla ochrony.
Oparłam głowę o oparcie fotela,
zamknęłam oczy. Myślałam o Harry i nawet sama nie wiem kiedy
usnęłam, ale miałam taki cudowny sen, który przerwało pukanie do
drzwi. Zerwałam się z fotela i zamroczona otworzyłam drzwi. Nigdy
bym nie zgadała, że za drzwiami zobaczę Petera z Lilo na rękach.
-Sue, musisz ją wziąć -wepchał mi
Lilo do rąk. Byłam jeszcze zaspana i słabo funkcjonowałam.
-ale nie mogę -miałam tak
zachrypnięty głos, jakbym piała z tydzień.
-Julia jest w delegacji, a mnie wezwali
pilnie do szpitala. -odwróciłam głowę w stronę sofy. Zobaczyłam
zaspane oczy Harrego wpatrującego się w nas. Miał włosy w
nieładzie, wyglądał pięknie. Pewnie jakby nie fakt, że był moim
pacjentem, zakochałabym się w nim.
*Harry*
Obudziły mnie jakieś głosy.
Spojrzałem w tamtym kierunku i zobaczyłem jakiegoś wysokiego
faceta i Sue z jakimś dzieckiem na rękach. Przeraziłem się. Nawet
przez myśl mi nie przeszło, że Sue może kogoś mieć, a co
dopiero dziecko. Obsunąłem się z powrotem na kanapę i zasłoniłem
twarz dłońmi. To był cios poniżej pasa dla mnie. Spodobała mi
się ta dziewczyna, a teraz? A teraz to nie wiedziałem co mam ze
sobą zrobić. Cała ta sytuacja mnie przygniotła. Czułem
rozrywający ból od środka.
Nagle coś na mnie wskoczyło. Jęknąłem
głośno, myślałem że wszystkie flaki w środku mi się
poprzewracały.
Otworzyłem oczy i zobaczyłem maleńkie
niebieskie oczy wpatrujące się we mnie. Mała twarzyczka uśmiechała
się do mnie szeroko. Sam odruchowo się uśmiechnąłem.
-kim jesteś? -zapytała -znasz Hannah
Montana?
-Lilo, daj panu spokój -Sue podeszła
do mnie i ściągnęła małą z mojego ciała. Mała była trochę
do niej podobna, tylko oczy miały inne.
-ciociu, ale... -myślałem, ze się
przesłyszałem.
Kamień spadł mi z serca, nigdy chyba
lepszej wiadomości nie otrzymałem.
-znam Hanę -zaśmiałem się,
podniosłem się z kanapy i wyciągnąłem ręce w stronę małej.
Dziewczynka szybko wbiła się w moje ramiona. Spojrzałem na Sue i
zobaczyłem w jej oczach zdziwienie.
-będę mogła się z nią poznać?
-głos dziewczynki odwrócił moją uwagę od Sue. Uśmiechnąłem
się do niej. Naprawdę lubiłem dzieci.
-tak, ale najpierw musisz dać mi
buziaka -usłyszałem zrezygnowany jęk Sue. Chciało mi się śmiać.
Chciałem coś odgryźć mojej pani
psycholog, ale wtedy nagle poczułem coś mokrego na pliczku. Mała
kopia cioci Sue, ośliniła mi prawie cały pliczek. Wyciągnąłem
ramie w stronę Sue i rzuciłem z uśmiechem -ciocia Sue też może...
-ciocia całuje tylko wujka Denisa
-ręka zawisła mi parę centymetrów od jej twarzy. Patrzała na
Lilo. Widać, że była zła.
-kim jest Denis?
-nie interesuj się, bo dostaniesz
kociej mordy -syknęła w moim kierunku. W tym momencie zrobiłem się
strasznie zazdrosny. Nie wiem dlaczego, ale to uczucie owładnęło
całe moje ciało. Chciałem ją mieć tylko i wyłącznie dla
siebie. Nie powinienem tego chcieć, ale tak było. Musiałem za
wszelką cenę dowiedzieć się kim jest wujek Denis i jak
najszybciej musiałem zniszczyć konkurenta.
„będziesz moja” powiedziałem
sobie w myślach.
-idziemy do parku? -mała podskakiwała
mi w ramionach.
-oczywiście, tylko pożegnam pana
Harrego -Sue nie odrywała ode mnie wzroku. Chyba jakby mogła to
zapewne wbiłaby mi nóż w pierś.
-Harry, pójdziesz z nami?
-Lilo, nie mów panu po imieniu
-pouczyła ją -a poza tym pan już musi iść
-z miłą chęcią z wami pójdę -Sue
spojrzała na mnie z szeroko otwartymi oczami. Oj maleńka, tak
szybko się mnie nie pozbędziesz -możesz mówić mi po imieniu
-zwróciłem się do dziewczynki.
Świetne jak zawsze ^^
OdpowiedzUsuńDziękujemy:*
Usuń